Polskie słowo drukowane

ostatni numer gazety N31 od 30-01-2014
Польська мова в Бердянську - Język Polski w Berdiańsku
Польська мова в Бердянську - Język Polski w Berdiańsku
KtoTyJestes Zadbaj o jezyk polski
reklama
współpraca
nasi partnerzy

Bez leków, bez lekarzy
17 listopada 2022, 11:02

Bez leków, bez lekarzy

Bez leków, bez lekarzy

(Relacje z okupowanego Berdiańska. Pisownia oryginalna informatora – Polaka z Berdiańska)

”Zło czasami przybiera pozory dobra, a nawet całkowicie się w nim ucieleśnia”
Franc Kafka

Co z opieką medyczną na terytoriach okupowanych przez Rosję?

Z powodu wojny część terytoriów ukraińskich jest okupowana przez rosyjskich terrorystów. Mimo to ukraińscy lekarze nadal zapewniają opiekę medyczną ludności, która jej potrzebuje, zgodnie z ukraińskim ustawodawstwem i międzynarodowymi konwencjami.

Każdy lekarz może wykonywać swoje obowiązki w celu ratowania życia i zdrowia obywateli. Również lekarze mogą korzystać ze środków przekazanych przez okupanta, ale tylko zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim i w granicach przewidzianych przez Konwencję. Jednocześnie lekarze są zobowiązani do dalszego wypełniania zobowiązań wynikających z umów o opiekę medyczną ludności.

Z powodu okupacji sytuacja z lekami pozostaje krytyczna, mieszkańcy nie mogą kupować niezbędnych leków. Sytuacja z lekami stała się krytyczną od pierwszych dni okupacji. Leków za mało, trzeba je sprowadzać różnymi drogami.

Pacjenci kupują leki za własny koszt w tych aptekach, które już sprzedają leki produkcji rosyjskiej.

Niektóre rosyjskie leki są gorszej jakości w porównaniu z ukraińskimi i nie są odpowiednie dla pacjentów: „Zdarzyło się już wiele trudnych przypadków, na przykład amputacji kończyn ze względu na to, że insulina produkowana w Rosji nie jest odpowiednia, jest bardzo niska jakość."

Nacisk na lekarzy

„Oni (okupanci) nie zapewnili żadnego korytarza humanitarnego, nie pozwolili nam dostarczać do naszych szpitali leków i innych potrzebnych rzeczy. Do tej pory leki dostarczane były do naszych szpitali w małych partiach z Zaporoża, aby mogły zapewnić opiekę medyczną. W ostatnich tygodniach jest to praktycznie niemożliwe. Większość wolontariuszy jest również zmuszona do zaprzestania swojej działalności. Byli naciskani przez „orków” (rosyjskie siły okupacyjne) i zmuszani do współpracy z rosyjskim humanitarem, zamiast sprowadzania ich z Zaporoża” – twierdzi lekarz.

Sytuację częściowo rekompensuje fakt, że zaczęli w dużych ilościach importować leki z okupowanego Krymu.

Rośnie presja na pracowników medycznych ze strony rosyjskich okupantów: „W ostatnim czasie presja na pracowników medycznych wzrosła, jesteśmy zmuszeni do podpisywania dokumentów o współpracy. Dla wielu to ostatnia kropla. Wielu naszych lekarzy odmawia, pakuje się i próbuje wyjechać na tereny kontrolowane przez Ukrainę. Również są przypadki sprawdzania okupantami telefonów komórkowych pracowników medycznych, w przypadku znalezienia ukraińskich, patriotycznych materiałów na pracowników czeka egzekucja: psychologiczna czy fizyczna (groźba, lekcja upokorzenia, pobicie, a nawet tydzień przebywania w piwnicy)”.

Administracje placówek medycznych w większości odmawiały współpracy z okupantami i w związku z tym okupanci mianowali swoich pseudokierowników placówek służby zdrowia.

Okupanci wielokrotnie zapraszali pracowników medycznych do pracy w swoich zasobach informacyjnych. I to była taka ciekawa rzecz, kiedy po raz pierwszy przyszli do placówek medycznych i powiedzieli, że zatrudniamy wszystkich zgodnie z rosyjskimi prawami i standardami. Ich gorliwość skończyła się, gdy pojawiła się kwestia płac. Szukają lekarzy, którzy będą pracować za 10-20 tysięcy rubli. Nikt nie chce tego robić.

Jeden z mieszkańców Berdiańska, z którym udało nam się porozumieć pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział, że „system medyczny w mieście nie zmienił się znacząco”. Trudności wynikają jednak z faktu, że część lekarzy rodzinnych, z którymi tutejsi mieszkańcy podpisali deklaracje, opuściła miasto. Dlatego musisz poszukać innych specjalistów. Dodatkowo, ze względu na brak normalnej komunikacji, trudno jest umówić się na wizytę w placówkach medycznych i dotrzeć tam.

„Pediatra, z którym mamy deklarację, po prostu wyjechał z miasta. Dlatego musisz udać się albo do prywatnego specjalisty, albo do kogoś innego, kto przyjmuje w przychodni. Umówienie wizyty stało się trudniejsze. Musisz znaleźć kogoś, kto ma telefon domowy, stacjonarny, aby zadzwonić do przychodni lub iść tam i umawiać się na wizytę u specjalisty. Kolejki są teraz krótsze, bo połowa mieszkańców Berdiańska wyjechała” – powiedział jeden z mieszkańców.

"Ściany stają się tekturą i mają uszy"

Wracając do codziennego życia zwykłych ludzi: „W każdym bloku i dzielnicy są „swoi ludzi” – donosiciele, którzy mają kontakt z mieszkańcami. Kablują… W związku z tym ściany w każdym mieszkaniu stają się kartonowe. Miejscowi czyszczą telefony przed wyjściem, bo okupanci mogą zatrzymać każdego i sprawdzić, co tam masz, co czytasz w Internecie, z kim kontaktujesz się, czy są w telefonie symbole Ukrainy. – powiedział znajomy Berdiańczyk.

„Sąsiedzi wiedzą, który z ich sąsiadów może „zapukać”, zdradzić. Temu tematy polityczne są taboo.

Większość przeciwstawia się okupacji, przemyka w rozmowach: „Powieszali łachmany (flagi rosji), niedługo będą na nich powieszeni”. Mówią o tym zarówno młodzi, jak i osoby starsze. W Berdiańsku większość młodych ludzi jest generalnie proukraińska.

Jeden z mieszkańców, opowiadając o życiu okupowanego Berdiańska, mówi, że „to powrót do lat 90., kiedy wszyscy byli zastraszani, chodzisz i ciągle trzeba się rozglądać”.

Публікація виражає лише погляди автора(ів) і не може бути ототожнена з офіційною позицією Канцелярії Голови Ради міністрів.