Kultura jako tarcza przeciw nienawiści 27 lipca 2025, 15:10
W obliczu narastającej fali niechęci wobec uchodźców i migrantów w Polsce, głos pewnego Ukraińca – uczestnika protestu w Katowicach – rozbrzmiewa niczym etyczne i kulturowe wyzwanie. Jego słowa:
„Przeczytałem więcej polskich książek niż większość protestujących przeciwko imigrantom” (Wyborcza Katowice, 2025-07)
to nie tylko emocjonalna riposta wobec tłumu, lecz także świadome przesunięcie debaty z poziomu etnicznych uprzedzeń na płaszczyznę kompetencji kulturowej i obywatelskiego uczestnictwa.
Wypowiedź pada w kontekście protestów zorganizowanych przez środowiska skrajnie prawicowe, wśród których znajdowali się również kibice – grupy niejednokrotnie utożsamiane z przemocą symboliczną i fizyczną. Cytowany Ukrainiec występuje jako kontrfigura: nie krzyczy, nie grozi, lecz przeciwstawia się nienawiści wiedzą i lekturą. Mówi dalej:
„On przeczytał więcej polskich książek niż cała ta zgraja faszystowska, która protestuje przeciwko imigrantom”.
Użycie frazy „zgraja faszystowska” podkreśla przepaść nie tylko ideologiczną, ale i moralną między obiema stronami – tłumem a jednostką.
Tego rodzaju deklaracja pełni kilka funkcji. Po pierwsze, jest aktem samoidentyfikacji: migrant nie przedstawia się jako „gość” czy „obcy”, lecz jako czytelnik literatury polskiej – uczestnik kultury. Po drugie, jego głos rozbija stereotyp Ukraińca jako biernego odbiorcy pomocy bądź zagrożenia dla ładu społecznego. Wręcz przeciwnie – to on odwołuje się do dziedzictwa narodowego, do tradycji literackiej, która dla wielu Polaków wydaje się dziś martwa.
To także gest symboliczny: znajomość literatury staje się tu znakiem przynależności, kulturowego obywatelstwa. Przeczytane książki są metonimią zaangażowania – dowodem na to, że integracja nie polega jedynie na opanowaniu języka czy formalnym zatrudnieniu, ale również na głębszym zrozumieniu kodów kulturowych kraju przyjmującego.
W szerszym planie wypowiedź ta wpisuje się w europejskie debaty o obywatelstwie kulturowym i tożsamości. W sytuacji, gdy migranci nierzadko są przedstawiani jako zagrożenie dla „polskości”, ten głos udowadnia, że to nie narodowość, lecz postawa wobec kultury i społeczeństwa powinna być kryterium integracji. Można tu zaryzykować tezę, że cytowany Ukrainiec wciela w życie wzorzec nowoczesnego obywatela kulturowego – aktywnego, świadomego i refleksyjnego – przeciwstawionego pasywnej masie kierującej się uprzedzeniami.
Wreszcie, ta scena – jeden człowiek z książkami w głowie przeciw tłumowi z transparentami – ma walor niemal literacki. Przypomina dramatyczne momenty z historii, gdy głos jednostki przeciwstawiał się tłumowi, nie siłą, lecz słowem. I choć wypowiedź może się wydać prowokacyjna, jej ton nie jest agresywny, lecz obronny – to desperacki gest obrony przed symbolicznym wykluczeniem.