"Cywilizacja zachodnia", "świat zachodni", "wartości zachodnie": co dalej? 01 marca 2025, 13:42
Zbiorowy Zachód staje się coraz bardziej rozmyty, a jego rola jako punktu odniesienia dla Ukrainy słabnie. Wizja jednolitej przestrzeni wartości cywilizacji zachodniej, z liderami takimi jak Biden, Macron czy Johnson, traci na aktualności. Ameryka pod rządami Trumpa podważa system oparty na wspólnych wartościach. Czy Europa, z Orbanem i Fico u steru, jest w stanie je obronić? Niestety, „trumpizm” zyskuje na popularności w Europie, przenikając do umysłów zwykłych Europejczyków, co zmusza Ukrainę do ponownego przemyślenia swoich relacji ze światem Zachodu. Globalizacja i prawo międzynarodowe tracą na znaczeniu, a demokracja jest kwestionowana. Biały Dom promuje „trumpowski” model świata, w którym siła triumfuje nad prawem, a egoizm i cynizm wypierają wspólne wartości. Zwolennicy zbiorowego Zachodu muszą zweryfikować swoją retorykę i poszukać nowych drogowskazów. Jeśli UE również ulegnie wpływom „trumpizmu”, Ukraina będzie zmuszona do poszukiwania nowych orientyrów i argumentów na rzecz swojej państwowości lub wypracować własne.
Od dawna pojęcia takie jak "cywilizacja zachodnia", "świat zachodni" czy "wartości zachodnie" stanowiły drogowskaz dla postępowych Ukraińców. Te idee rezonowały podczas Pomarańczowej Rewolucji, Euromajdanu, w obliczu hybrydowej wojny z Rosją oraz na początku pełnoskalowej inwazji, dając nadzieję na lepszą przyszłość. Jednakże, w lutym 2025 roku, ta dotychczasowa retoryka straciła na aktualności.
Koncepcja "Zachodu" jako monolitycznej przestrzeni wartości, zjednoczonej pod przywództwem liderów takich jak Biden, Macron, Scholz i Johnson, przestała odpowiadać rzeczywistości.
Witalij Portnikow słusznie zauważa, że po niszczycielskiej II wojnie światowej, gdy Europa leżała w ruinach, właśnie Stany Zjednoczone zaproponowały jej nie tylko pomoc finansową w ramach planu Marshalla, ale także nowy system wartości. Amerykanie zdawali sobie sprawę, że szerzenie się szowinizmu i skrajnie prawicowych idei było jedną z kluczowych przyczyn światowych konfliktów. Dążyli do tego, aby pomóc Europejczykom uporać się z konsekwencjami reżimów totalitarnych, które panowały na kontynencie.
Oprócz wsparcia gospodarczego, Stany Zjednoczone zapewniły Europie ochronę przed radzieckim autorytaryzmem, który zagrażał zza muru berlińskiego. Przez dziesięciolecia wspólnie walczyli o wolność i demokrację, aż do rozpadu Związku Radzieckiego i zjednoczenia Europy na podstawie wspólnych wartości. Dziś obserwujemy Amerykę pod wpływem Trumpa i Muska, aktywnie podważającą tradycyjne wartości, oraz zdezorientowaną Europę, która, choć pragnie pozostać wierna tym wartościom, nie posiada wystarczającej siły, by ich bronić.
Sytuację komplikuje fakt, że idee trumpizmu znajdują poparcie również w Europie, wśród polityków takich jak Orbán, Fico i przedstawiciele Alternatywy dla Niemiec. To świadczy o głębokich zmianach w zachodnim krajobrazie politycznym, które zmuszają Ukrainę do ponownego przemyślenia swoich relacji z tym regionem.
Idea globalizacji uległa znaczącej dewaluacji. Dotychczasowy lider globalnego świata nie tylko rezygnuje ze swojej roli, ale także wchodzi w konfrontację z dotychczasowymi sojusznikami. Zaufanie do prawa międzynarodowego również zostało poważnie nadszarpnięte: Ameryka wysuwa roszczenia terytorialne wobec innych państw, flirtując z agresorami, którzy rozpętali krwawą wojnę, i próbując przerzucić odpowiedzialność na ofiary tej agresji.
Również idea demokracji szybko traci na wartości. Gdy Waszyngton nalega na przeprowadzenie wyborów na Ukrainie, jego motywy wydają się co najmniej wątpliwe. Wygląda na to, że chęć zawarcia porozumienia z Putinem i odsunięcia Zełenskiego od władzy przeważa nad autentyczną troską o zasady demokratyczne.
Chociaż przedwcześnie jest przesądzać o ostatecznym zmierzchu „starego Zachodu” pod wpływem Donalda Trumpa i jemu podobnych, już teraz rysują się kontury potencjalnego „trumpowskiego” świata. W tym świecie nie prymat prawa, lecz arbitralne rządy stają się normą, globalne zasady i bezpieczeństwo ustępują miejsca egoizmowi i cynizmowi, które rozkwitają bez skrupułów. Wspólne wartości blakną, a tymczasowe sojusze, oparte wyłącznie na korzyściach, zyskują na znaczeniu. Tradycyjne autorytety i moralne drogowskazy rozsypują się niczym domki z kart.
Zwolennicy „zbiorowego Zachodu” znaleźli się w trudnej sytuacji. Ci, którzy przez lata nawoływali do naśladowania krajów rozwiniętych, broniąc ideałów liberalnych i demokracji w imię „zachodnich wartości”, muszą teraz zweryfikować swoją retorykę. Wzrost populizmu i odwrót od tradycyjnych wartości w USA zmuszają ich do poszukiwania nowych punktów odniesienia, być może w „wartościach europejskich”. Jeśli jednak Unia Europejska również ulegnie trumpizmowi, konieczne będzie znalezienie nowych argumentów na rzecz postępowego programu. Pytanie brzmi, czy będą one wystarczająco przekonujące. Lech Suchomłynow
Na podstawie: Українська правда „Цінності епохи Трампа”